Ostatnia Wieczerza
Kolacja z Leonardo Da Vinci
To wydarzenie bez precedensu. I kolejny spektakl kulinarny w Jem Teatrze. Po premierze „Scen Weselnych” według Wyspiańskiego z udziałem Doroty Wyspiańskiej, córki Śpiącego Stasia i wnuczki Wyspiańskiego zapraszamy na kulinarną rekonstrukcję Ostatniej Wieczerzy.
To że Leonardo Da Vinci był twórcą największych dzieł sztuki. Ale także organizował wspaniałe widowiska kulinarno-teatralne w swojej epoce. Kolejne wydarzenie kulinarno - teatralne Jem Teatru w restauracji 2 PI ER dedykujemy Mistrzowi Leonardo.
Podczas niezwykłego wieczoru zobaczymy film „Lament 7”, który zdobył nagrodę w Cannes. Jego bohaterem jest Jan Kochanowski.
- Na mię płacz gościnnym prawem przyszedł. Kochanowski zasłabł, tknięty apopleksją. Śmierć przyszła później. Kiedy i gdzie? Nie dość jasne są, zarówno data, jak i okoliczności śmierci poety. Podobno zasłabł na zamku, a zmarł później, przeniesiony na gościnną kwaterę u Macieja Oczki, przyjaciela poety, w kamienicy przy Rynku 2. Sąsiadowała ona z kamienicą Sebastiana Klonowica, poety i burmistrza. Potwierdził to sam Klonowic w swoich, w rocznicę śmierci Kochanowskiego wydanych "Żalach nagrobnych na ślachetnie urodzonego i znacznie uczonego męża, nieboszczyka Jana Kochanowskiego” pisząc: "na mię płacz gościnnym prawem przyszedł bo tu jaśnie Zacny poeta gaśnie w mojej sąsiedzkiej osadzie w ten zjazd zawołany między zacnymi pany” (Marta Denys).
Czaszka uważana przez ponad 200 lat za szczątki Jana Kochanowskiego należała do kobiety, prawdopodobnie żony poety. Sensacyjnego odkrycia dokonali krakowscy specjaliści z Instytutu Ekspertyz Sądowych...
Film, w którym zagrał także Lublin, dostał nagrodę Złotego Delfina na Cannes Corporate Media and TV Awards. To jeden z największych na świecie festiwali, na którym najlepsze filmy, dokumenty i produkcje telewizyjne zdobywają nagrody Złotego, Srebrnego i Czarnego Delfina w poszczególnych kategoriach „Lament VII” nagrodzono Złotym Delfinem w kategorii „Styl życia, sztuka, muzyka i kultura”.
W rozmowie z Arturem Kocięckim, który zagrał Jana Kochanowskiego, przywołamy historię wypadku aktora, śmierci klinicznej i zwycięstwa nad śmiercią, opisanej w książce „Przebudzenie". Czyli ludzkiego Zmartwychwstania.
Artur Kocięcki, aktor lubelskiego Teatru im. Juliusza Osterwy był zwyczajnym człowiekiem do dnia 14 lipca 2002 roku. Do momentu, gdy w drodze powrotnej z Warszawy do Lublina uległ wypadkowi samochodowemu. Było to tak zwane czołowe zderzenie. Osoba, która je spowodowała, zginęła na miejscu, zaś zarówno auto, jak i sam Artur ulegli roztrzaskaniu. Jego nieprzytomne, rozbite ciało, niby wrak samochodu, znalazło się w „zakładzie naprawczym”. Prof. Jadwiga Mizińska
„Przebudzenia” to opowieść o powrocie do życia człowieka, który uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. Rzecz nie jest typową relacją, to raczej autowyznanie podmiotu narracji pragnącego za wszelką cenę żyć i wrócić do normalności. Zwraca uwagę piękny literacki język – niemal poetycka mowa obrazami. Momentami jest to wręcz zapis halucynogennego stanu w śpiączce i wybudzaniu do życia. Dominuje tu głęboka wiara w piękno i sens życia. Dotknięty nieszczęściem bohater poddaje się zabiegom medycznym, ale też ujawnia ogromną wolę życia. Akcentuje wiarę w jedność z naturą, która w swojej urodzie nie tylko jest urzekająco piękna, ale i bywa nie do zniszczenia – czyni cuda odnowy. W taki cud natury powracającej nieustannie do życia wierzy bohater i doświadcza cudu. Waldemar Michalski
Lidia Biały. Bywa Rusałką, zagra dla Was na sarangi...
Lidia Anna Biały i koncert „Sarangi śpiew” to kolejny punkt wieczoru. Sarangi to instrument strunowy. Składa się z 3 strun głównych, wykonanych z kozich jelit, oraz kilkunastu (do kilkudziesięciu) stalowych strun burdonowych. Sarangi są znane a całym obszarze Indii, Nepalu i Pakistanu. Jest to instrument wykorzystywany głównie w muzyce klasycznej, a także do akompaniamentu tablistom podczas ich solowych występów, bądź aktorom podczas przedstawień tanecznych. Przygotujcie się na muzyczną ucztę.
Na sarangi gra się małym smyczkiem. Ze względu na to, że sarangi nie posiadają progów, a na podstrunnicy umieszczone są struny burdonowe, stosuje się tzw. technikę paznokciową, wykorzystując skrócenie strun przy przesuwaniu paznokciem lewej ręki wzdłuż strun
Lidia Anna Biały
Prymistka i założycielka kapeli Biała muzyka, laureatka wielu nagród międzynarodowych, ogólnopolskich i regionalnych w dziedzinie muzyki tradycyjnej. W jej skośnych oczach odbija się dom dziadków postawiony wedle legendy w centrum tatarskiej wsi. Wspina się po górach, łowi ryby, gra na czarnej suce i kilku niezwykłych instrumentach z duszą. Dowód na to, że instrumenty mają duszę? Niezwykła historia odnalezienia fideli płockiej. Wydobytej z ziemi podczas badań archeologicznych. Po oczyszczeniu, powieszono instrument, podczas kręcenia dokumentalnego filmu, z otworu rezonansowego fideli wyleciał młody motyl. Przysiadł na chwilę na krawędzi instrumentu i odleciał. Co za niezwykły znak.
Etnomuzykolog, multiinstrumentalistka (skrzypce, suka biłgorajska, sarangi, kemanche, gadułka). Doktorantka w Katedrze Etnomuzykologii i Hymnologii KUL. W zakres jej zainteresowań badawczych wchodzą: kultury muzyczne świata, zwłaszcza Iran i Indie, ludowe techniki gry skrzypcowej w Polsce oraz techniki śpiewu tradycyjnego, a także hagiografia w muzyce tradycyjnej.
Wielokrotnie nagradzana czołowymi miejscami na festiwalach muzyki tradycyjnej (np FKiŚL w Kazimierzu czy Sabałowe Bajania w Bukowinie Tatrzańskiej).
Koncertuje w Polsce i za granicą. Prezentowała się na Antenie TVP czy Polskiego Radia. Jest jednym z artystów biorących udział w nagraniu ścieżki dźwiękowej do spektakli teatralnych czy dzieł filmowych nagradzanych na światowych festiwalach, m.in „Zimna Wojna” w reż. Pawła Pawlikowskiego. Autorka krótkometrażowych filmów dokumentalnych dotyczących polskiej muzyki tradycyjnej.
Przyrządzi Rybę z Ostatniej Wieczerzy
Na finał Jakub Piętowski, szef kuchni restauracji 2 PI ER, gdzie w pięknej, scenicznej przestrzeni ostatniego piętra Lubelskiego Centrum Konferencyjnego widać trzy strony świata w konsultacji z historykami i biblistami odtworzy dania, Leonardo da Vinci umieścił na malowidle ściennym w refektarzu klasztoru Dominikanów przy bazylice Santa Maria delle Grazie w Mediolanie przedstawiającym Ostatnią Wieczerzę
Chef Kuba Piętowski
Młody, żarliwy, wizjoner w kuchni. Zakochany w potrawach historycznych, które z pasją odtwarza i interpretuje. Jak trzeba, to sprowadzi świeże trufle. A ponieważ trzeba, bo Leonardo da Vinci trufle lubił, to sprowadził na "Ostatnią Wieczerzę". Zachowały się źródła które zaświadczają, że ulubioną zupą genialnego Artysty była Minestrone toscano - zupa z regionu, w którym leży Florencja (miasto młodości mistrza Leonardo). Postępując zgodnie ze starą recepturą, zupę należy podawać z opieczonym chlebem i oliwą z oliwek, w której moczymy chleb. Jest więcej niż pewne, że taką zupę jadł podczas studiów we Włoszech Jan Kochanowski, także bohater wieczoru.
O Przebudzeniu przeczytacie w pięknym eseju prof. Jadwigi Mizińskiej: „Krótki traktat o Umieraniu” czyli ruchome drzwi między Życiem a Śmiercią.
Artur Kocięcki o filmie
Kochanowski z Lamentem o śmierci wpisuje się w pana historię?
Tak. A przechodząc do filmu, który dostał nagrodę w Cannes, Damian Bieniek wpadł na pomysł, żeby przenieść Jana Kochanowskiego w przedwojenny czas.
A więc poeta wraca do miasta, gdzie zmarł, gdzie ciało z jego trumną przez kilkanaście dni czekało w klasztorze Dominikanów, gdzie grzebano go podobno w kościele św. Michała, i tam ciało miało spoczywać rok, aż żona zabrała je do Zwolenia?
Dokładnie tak. Adagio Albinoniego, które wchodzi w filmie, także opowiada historię Jana z Czarnolasu. Historię, która płynie.
Historię wędrówki doczesnej i tej po śmierci?
Tak. Ja też odbyłem w śpiączce wędrówkę na tamtą stronę. Tyle, że Los dał mi wróci.
Artur Kocięcki
Urodzony 26 maja 1960 roku, zadebiutował na scenie w 1983 roku. W 1985 ukończył Studio Aktorskie przy Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Występował w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, Teatrze Polskim w Poznaniu, Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Od 1992 roku aktor Teatru im. J. Osterwy w Lublinie.